Kristoff104 Kristoff104
562
BLOG

Jak on mógł tak ułaskawić!

Kristoff104 Kristoff104 Polityka Obserwuj notkę 11

Pan prezydent raczył był ułaskawić Mariusza Kamińskiego. I się zaczęło, objeżdżanie. Nie tylko w przyjaznych poprzedniej władzy mediach, ale też i na fejzbuku zawrzało: jak on tak mógł, to jest stawianie się nowej władzy ponad prawem, anarchia, i w dodatku absurd. Tak właśnie rządy zaczyna mafia, która od tej pory kształtować będzie sprawiedliwość (czy raczej „sprawiedliwość”) według własnego uznania. Itp. itd. Swoje zdanie na temat wyraził nawet sam „Pistolet” z GW, Wojciech Czuchnowski. Skoro zatem tyle to wywołuje zamieszania, pora pewne rzeczy wyjaśnić.

Czuchnowski podaje zresztą argumenty, z którymi… należy się zgodzić. Bo to naprawdę nie wygląda to zbyt dobrze, jeżeli rzecz odbywa się w taki sposób, jeżeli ułaskawia się „przeskakując” w ten sposób trwające procedury; jeżeli tym sposobem „odzyskuje się” człowieka potrzebnego na ministerialne stanowisko. Przypomnijmy, że od ludzi na takie stanowiska oczekujemy kryształowej, przykładnej wręcz uczciwości (niezależnie do jakiego stanu faktycznego wśród ministrów mogliśmy przywyknąć w ostatnich latach), nieskażonego wizerunku. Który to wizerunek nadszarpnięty został poważnie poprzez wyrok. I którego wizerunku oczyszczenie uniemożliwiono poprzez wspomniane ucięcie całej procedury przed wydaniem wyroku ostatecznego.

Tak, niestety, nie wygląda to dobrze, co więcej, mocno zalatuje groteską.

Z tym jednak, że trzeba przypomnieć tutaj dwie zasadnicze sprawy.

Po pierwsze, jak bardzo źle by to nie wyglądało, Prezydent ma prawo ułaskawić kogo zechce. Jego działanie nie jest pozaprawne, nie jest anarchią, jest skorzystaniem z uprawnień, jakie daje mu urząd. Może nie być smaczne — ale legalne na pewno jest.

Po drugie, i ważniejsze, ta groteska dzieje się nie sama z siebie, a Mariusz Kamiński nie jest jakimś tam pospolitym przestępcą. Jest urzędnikiem, szefem służby, którego ciągano przed sądy z tego tylko powodu, że gorliwie ścigał korupcję! A później skazano go w groteskowym wyroku na nieproporcjonalnie dużą karę, pod długim procesie, w którym zresztą zdążył być parę razy uniewinniony. Podejrzewam, że facet w ogóle nie powinien trafić przed sąd, a jednak spotkało go to.

Powiedzmy to raz jeszcze, wyraźnie: nie skazano tutaj złodzieja ani zabójcy, tylko człowieka, który ścigał przestępców, który osobistą korzyść z tej działalności miał wyłącznie w postaci wynagrodzenia za pracę. Człowieka, o którym znający go ludzie wypowiadają się, chwaląc jego uczciwość.

Nie takich gagatków zdarzało się poprzednim prezydentom ułaskawiać, i jakoś wielkiego rabanu to nie budziło.

Działanie Andrzeja Dudy jest tutaj nie żadnym gwałtem na prawie, ale akcją mającą przywrócić poczucie sprawiedliwości i ładu: bo przecież ludzie, których zawodem jest ściganie przestępców, nie powinni czuć się zagrożeni konsekwencjami swoich działań, jeśli powierzone im zadania starają się wypełniać kompetentnie i skutecznie. Po to zresztą prawo jest stanowione, aby to przestępcy się bali, a nie ci, co ich ścigają na tego prawa mocy.

Być może należało mimo wszystko nieco hazardownie czekać aż sprawa się zakończy normalnym trybem, rządowe stanowisko powierzając tymczasem komuś innemu. Być może.

Zrobiono jednak tak, jak zrobiono. Mimo to owo ułaskawienie, jakkolwiek na pierwszy rzut oka najlepiej nie wygląda, jakoś nie budzi mojego sprzeciwu.

Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka