Kristoff104 Kristoff104
457
BLOG

Przezwisko

Kristoff104 Kristoff104 Polityka Obserwuj notkę 3

Nigdy nie krępowałem się używać, np. tu w blogu, przezwisk wobec polityków. To, że w mojej ostatniej twórczości tego tak bardzo nie widać, wynika tylko z tego, że albo nie potrzebowałem, albo nie miałem ochoty, a i okazji jakoś mniej ostatnio, a politycy tacy jacyś... W każdym razie nic mnie nie powstrzymuje przed tym, by taką na przykład Hannę Gronkiewicz-Waltz określić mianem Bufetowej, na Palikota mówić Pan Od Penisaczy Gasipies, a na Tuska Słońce Peru.
Pewien wyjątek stanowił chyba od zawsze Prezydent RP. Sam pisałem kiedyś, że prezydent jest kimś, komu szacunek należy się z racji pełnionego urzędu, choćbyśmy ani osoby ten urząd sprawującej, ani w ogóle ustroju w którym taki urząd istnieje, skrajnie nie lubili. Stąd maniera stylistyczna, niezbyt uprzejma przecież, jaką jest przezywanie, staje się w tym wypadku bezużyteczna.
Z drugiej strony, bardzo by się chciało niekiedy ubarwić tekst w jakiś sposób, uplastycznić omawianą postać. Zrobić cokolwiek, by Czytelnik dostał coś, co się nadaje do czytania, a nie raport działu księgowości albo notę urzędnika niższego szczebla. Często przydaje się do tego właśnie przezwisko.
Właśnie dlatego poszedłem na pewien kompromis, ograniczony zasadą, stworzoną specjalnie na jego potrzeby. Otóż wobec Prezydenta RP używam przezwisk, ale tylko tych, na które ciężką polityczną pracą zapracował i tych, których używa jego własne środowisko, a których on się najwyraźniej nie wstydzi. Przykładem słynne Prezio – nie słyszałem, by określany tym mianem skarżył się kiedykolwiek.
Ostatecznie, nie ma w tym nic złego. Nawet królowie zyskiwali jakieś przydomki. „Chrobry”, „Wielki”, „Waleczny”, „Bez ziemi”... To i prezydent może być jakoś zwany.
Dawniej miałem z tym wszystkim łatwiej. Poprzedniego prezydenta, Lecha Kaczyńskiego, darzyłem największą sympatią spośród dotychczasowych. A jeśli już musiałem krytykować (pamiętam, że zdarzyło się to np. za nieroztropne szafowanie „żałobą narodową”), zawsze było dostępne słowo, akceptowane chyba przez wszystkich, tak wrogów jak i przyjaciół, to znaczy Kaczor.
Lech Wałęsa urzędował tak dawno, że jeszcze wtedy nie było blogów, a dziś jest do tego stopnia pozbawiony znaczenia, że pisać o nim nie ma potrzeby, a jeśli już ktoś ma życzenie, to raczej o jako coraz bardziej odeszłej historii, w której to historii mrokach co odważniejsi znajdą i ksywki. Chociażby tę na „B”.
Prawdziwą kopalnią pseudonimów był Aleksander Kwaśniewski. Ileż tego było! Słynne Prezio. Odkryte niestety po czasie Oluś Mały Krętacz. Do tego kombinacje, na przykład na temat wykształcenia naszego europejczyka. Prawie jak magister – aż prosiło się o używanie tego typu wyrażeń. Idę o zakład, że wielu fajnych kreśleń zapomniałem.
Tak, z Aleksandrem Kwaśniewskim nigdy nie było problemu pod tym względem.
Zupełnie inaczej niż z Bronisławem Komorowskim. Właśnie tutaj zaczynają się schody. To prawda, do mojej świadomości wciąż nie dociera całość prawdy, że ktoś taki mógłby zostać prezydentem, ale jednak nim został. Wobec czego użycie słów Bronkozaur albo Komórczak, które swoją drogą bardzo polubiłem, odpada przynajmniej do końca kadencji.
Bronek – to już jest jakiś konkret. Ale to jest zdrobnienie, które dodatkowo sugeruje pewną sympatię mówiącego, a to przecież nie zawsze nam stylistycznie „leży”.
Mówienie o motywach kampanii wyborczej zdaje się w tym akurat przypadku jakieś takie bez pomysłu. Prawie jak hrabia – czy to kogoś w ogóle bawi? Nie, bo po pierwsze, kogo to dziś obchodzi, czy on jest hrabią naprawdę, czy nie? A po drugie, cała ta kampania była tylko na niby i bezpłciowa. Równie dobrze mogłoby jej nie być – i tak wygrałaby ta sama osoba. A może nawet miałaby parę procent poparcia więcej, bo nie miałaby okazji do popełnienia żadnej ze słych słynnych wpadek? O, właśnie!
Wpadka – to słowo wydaje mi się najodpowiedniejsze. Kojarzy się tak jednoznacznie, że wszyscy od razu wiedzą, o kim mowa. Jest też w pełni zasłużone, no i wykorzystywane już teraz dość często. Jest tylko jeden mały, naprawdę mały, problem. Nie jestem pewien, czy słowa Wpadka w odniesieniu do Komorowskiego używają jego kumple i koledzy. Podejrzewam, że tak jest.
Czy ktoś z Was ma może jakiegoś szpiega w Platformie, żeby to potwierdzić? Jeśli tak, prosiłbym, by do mnie napisać.

 
Kristoff104
O mnie Kristoff104

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka